Rzeszów/ Kwiaty i znicze przed kamieniem pamięci Michała Stasiuka, który podczas wojny pomógł kilkudziesięciorgu Żydom
Kamień pamięci Michała Stasiuka stoi na Placu Cichociemnych. W piątek, 24 marca, gdy przypada Narodowy Dzień Pamięci Polaków ratujących Żydów pod okupacją niemiecką, z kwiatami i zniczami przyszła tam Anna Stasiuk, żona wnuka Michała Stasiuka. „Gdy poznałam historię rodziny męża byłam wstrząśnięta. Nie wiedzieliśmy jak zginął dziadek, bo w rodzinie nigdy się o tym nie mówiło” – przyznała Anna Stasiuk.
Kwiaty złożyła też wiceprezydent Rzeszowa Krystyna Stachowska. „Dla nas, mieszkańców Rzeszowa, ale też dla wszystkich Polaków, to święto ma ogromne znaczenie. Możemy wyrazić szacunek i oddać hołd tym, którzy swoje życie poświęcili dla ratowania drugiego człowieka. A teraz, gdy obok naszej granicy dzieje się podobna historia, znowu giną niewinni ludzie, tym bardziej jest to szczególny dzień" – powiedziała PAP wiceprezydent Krystyna Stachowska.
W 1942 roku Michał Stasiuk z żoną Wiktorią oraz ich dwaj synowie – 24-letni Marian i 19-letni Franciszek Zygmunt mieszkali w sąsiedztwie rzeszowskiego Rynku, u zbiegu ulic Słowackiego i Matejki. Michał pracował jako dozorca kamienic przy Rynku, a Mariana niemiecki urząd pracy wyznaczył na dozorcę budynku Gestapo.
Przed wojną Żydzi stanowili ok. 40 proc. ludności Rzeszowa. Jednak już w pierwszych miesiącach od zajęcia miasta, Niemcy rozpoczęli prześladowania zmierzające do wyniszczenia żydowskich mieszkańców. Pod koniec grudnia 1941 roku utworzyli getto, do którego sukcesywnie przesiedlali Żydów z okolicznych miast i wsi.
Na początku lipca 1942 roku, w ramach Aktion Reinhardt, getto zlikwidowano, a większość ofiar zamordowana została w obozie zagłady w Bełżcu. Niemcy pozostawili jedynie robotników w przymusowych obozach pracy, jednak wiosną 1943 roku także oni zaczęli być mordowani.
Kilkoro Żydów z obozu pracy na Lisiej Górze zdecydowało się na ucieczkę. Ukryli się w podziemiach rzeszowskiego Rynku – w przypominającym labirynt systemie piwnic i korytarzy. Nazwali to miejsce „Bunkrem”. Ostatecznie w podziemiach schronienie znalazło prawie 40 osób.
„Bunkrem” zarządzał pochodzący z Jarosławia Jakub Jehoshua Springer „Sziko”. Wprowadzono warty, system ostrzegania za pomocą świateł, a nawet urządzono kuchnię. Łączność ze światem zewnętrznym częściowo zapewniał Abraham Ojzerowicz, naziści wyznaczyli go na grabarza, mógł więc w miarę swobodnie poruszać się po Rzeszowie.
Jednak na początku 1944 roku i on, z dwiema córkami – Heleną i Gustą, w obawie przed likwidacją ukrył się w podziemiach. Wówczas opiekunem i pośrednikiem ukrywających się został Michał Stasiuk. Pomagali mu żona Wiktoria i syn Marian. Dom Stasiuków, znajdujący się niedaleko wejść do podziemi stał się miejscem kontaktu i przerzutu Żydów do „Bunkra”.
Pod koniec lutego 1944 r. robotnicy przypadkiem natrafili na pierwotne wejście do podziemi, zamurowane ze względów bezpieczeństwa. Sądząc, że kryjówkę odkryli naziści, Żydzi w panice opuścili podziemia. Zauważyli ich „granatowi” policjanci. Pojmani Żydzi zostali zamordowani.
Gestapo aresztowało Wiktorię i Michała oraz Mariana Stasiuków za pomoc Żydom. Mariana, z uwagi na to, że był dozorcą budynku Gestapo i dzięki wstawiennictwu „granatowych” policjantów, zwolniono. Również jego matka Wiktoria opuściła areszt. Michała Stasiuka natomiast postawiono przed niemieckim sądem specjalnym.
22 marca 1944 roku w Rzeszowie rozwieszono plakaty, że Michał Stasiuk został skazany na karę śmierci „za pomoc elementom wrogim Rzeszy”. Prawdopodobnie kilka dni później, na rzeszowskim zamku, został on zamordowany przez kata Gestapo, volksdeutscha Aloisa Zielińskiego. Tylko nieliczni Żydzi ukrywający się w „Bunkrze” przetrwali Holokaust.
Historią rodziny Stasiuka zainteresował się Kamil Kopera, historyk i pracownik Instytutu Pileckiego. Udało się mu nawiązać kontakt z potomkami ukrywających się Żydów, ale także dotrzeć do krewnych zamordowanego Michała Stasiuka.
Gdy w 2019 roku Instytut Yad Vashem przyznał małżeństwu Stasiuków tytuły „Sprawiedliwy wśród Narodów Świata”, nie udało się znaleźć spokrewnionych osób, które w imieniu Michała i Wiktorii mogłyby odebrać pośmiertne wyróżnienie. Stało się to w 2022 roku. Wtedy też na Placu Cichociemnych ustawiono kamień z tablicą poświęconą Stasiukowi. (PAP)
autorka: Agnieszka Lipska
al/ akub/