To był harcerz, legionista, oficer Wojska Polskiego
Marszałek Sejmu w poniedziałek wzięła udział w Rzeszowie w obchodach 104. rocznicy śmierci płk. Leopolda Lisa-Kuli i uroczystym przyrzeczeniu młodzieży strzeleckiej Jednostki Związku Strzeleckiego „Strzelec” Józefa Piłsudskiego. Przyrzeczenie złożyło 300 strzelców. Wcześniej, w czasie mszy św. w intencji płk. Lisa-Kuli, przyrzeczenie złożyło 120 Orląt Związku Strzeleckiego „Strzelec” Józefa Piłsudskiego.
„Dziś te uroczystości rozpoczęły się mszą św. Muszę powiedzieć, że ogromne wrażenie zrobiło na mnie to wejście Orląt, ten tupot dziecięcych stóp po posadzce kościoła robi naprawdę niesamowite wrażenie. Dzieci, które wychowane są w duchu patriotycznym, dzieci, którym już w rodzinie wpojono zasady moralne, które są zasadami uniwersalnymi, którymi powinniśmy się kierować całe nasze życie” - powiedziała marszałek Sejmu.
Zwróciła uwagę, że to „młodzi ludzie dla, dla których z pewnością to hasło: +Bóg, Honor i Ojczyzna+ będą takim drogowskazem prowadzącym przez życie”.
„Przy tej okazji chciałam bardzo, bardzo serdecznie pokłonić się wszystkim rodzicom, opiekunom, instruktorom - tym, dzięki którym dzisiaj tutaj jesteście” – mówiła. „Ta przysięga, którą najpierw składały Orlęta w kościele, a teraz wy, tu na placu - to są słowa, które zobowiązują, słowa, do których trzeba podejść z najwyższą powagą” - podkreśliła w czasie uroczystości przed pomnikiem płk. Lisa-Kuli marszałek Witek.
„Zwłaszcza, że macie wyjątkowego patrona. Bo to był harcerz, ale także legionista, oficer Wojska Polskiego, a jednocześnie człowiek bardzo młody. Taki, jak wy” - przypomniała. „Możecie czerpać z tego wzorca wszystko, co najlepsze” - powiedziała.
Wyjaśniła, że „dziś, kiedy widzimy, że wokół nas szaleje okrutna wojna - trzeba sobie uświadomić, że pokój to nie jest coś, co zostało nam dane raz na zawsze”.
„Dlatego składając tę przysięgę, zwróćcie uwagę na słowa o poświęceniu, o ofierze, jeśli będzie taka potrzeba. Pułkownik Lis-Kula taką przysięgę złożył, tej przysiędze pozostał wierny do końca” - podkreśliła Elżbieta Witek.
„Zmarł bardzo młodo, ale kiedy był harcerzem pytał zawsze: +uczycie nas tego, jacy mamy być po odzyskaniu niepodległości, ale dlaczego nie uczycie nas, jak mamy o tę niepodległość walczyć?+” - powiedziała.
„I przyszedł taki moment, przyszła taka pora, kiedy zaczęły się formować organizacje strzeleckie Józefa Piłsudskiego - trzon przyszłych Legionów i przyszłej armii polskiej. I tam zdobywał szlify” - przypomniała, dodając, że „był niezwykle gorliwym uczniem, oddanym, odpowiedzialnym, bardzo pracowitym”.
„Uwielbiał historię, bo wiedział, że naród, który zna swoja historię, zna swoje korzenie - jest wierny tradycji, przeszłości, ale także tej ogromnej ilości krwi przelanej przez wiele pokoleń po to, by Polska mogła być krajem wolnym” - podkreśliła marszałek Sejmu.
Przypomniała, że „123 lata nie było Polski na mapie Europy”.
„Wszyscy myśleli, że Polski nie ma, ale Polska była zawsze przechowywana w sercach Polaków. Walczyliśmy o nią nawet wtedy, kiedy wydawało się, że walka jest zupełnie beznadziejna. Ale to była właśnie ta nadzieja, ta wielka nadzieje, że przyjdzie wreszcie pokolenie, które tę wolność nam wywalczy”- powiedziała. „I pułkownik Leopold Lis-Kula do tego pokolenia należał” - dodała.
„Bardzo się cieszę, że właśnie w dniu 104. rocznicy jego śmierci organizujecie przysięgę. To jest taki symboliczny dzień, który pokazuje tę łączność międzypokoleniową” - zaznaczyła. „Nie ma przerwy w historii narodu polskiego. Jest ciągłość. A wy (…), kiedy się pomyśli o tym, że obok zwykłych obowiązków codziennych spełniacie także ten obowiązek strzelecki - ja jestem naprawdę z was bardzo, bardzo dumna” - oceniła.
„Jesteście przyszłością narodu polskiego. Wiemy, że możemy na was zawsze polegać, zawsze na was liczyć i że to właśnie wy te najwyższe wartości, które podtrzymywały polskość - nawet wtedy, kiedy Polski na mapie Europy nie było - będziecie ze sobą przez życie nieść” - podkreśliła Elżbieta Witek.
Marszałek Sejmu w poniedziałek wzięła udział w uroczystościach przy pomniku płk. Lisa-Kuli w Rzeszowie, w 104. rocznicę jego śmierci oraz w przyrzeczeniu młodzieży strzeleckiej Jednostki Związku Strzeleckiego „Strzelec” Józefa Piłsudskiego. Wcześniej, przed uroczystościami przy pomniku, była obecna na mszy św. w intencji płk. Lisa-Kuli.
W uroczystościach uczestniczyli także m.in. marszałek woj. podkarpackiego Władysław Ortyl, przedstawiciele służb mundurowych, w tym policji, Wojska Polskiego, wojewody podkarpackiego, władz miasta, parlamentarzyści.
Po uroczystym przyrzeczeniu odbył się Apel Poległych, złożenie kwiatów pod pomnikiem płk. Lisa-Kuli oraz defilada. Uroczystościom przyglądali się rzeszowianie.
Leopold Lis-Kula urodził się 11 listopada 1896 r. w Kosinie niedaleko Rzeszowa. Z domu wyniósł przywiązanie do polskości.
W Rzeszowie, gdzie chodził do szkół, w 1911 r. spotkał twórcę polskiego harcerstwa, Andrzeja Małkowskiego; działał w założonym z rówieśnikami zastępie Lisów. Rok później wstąpił do Związku Strzeleckiego przyjmując pseudonim Lis. W czasie ćwiczeń strzeleckich w okolicach Krosna i Jasła po raz pierwszy spotkał Józefa Piłsudskiego, który zwrócił uwagę na posiadającego wyjątkowe zdolności wojskowe nastolatka. Lis-Kula został skierowany na wakacyjny kurs oficerski w Zakopanem, który ukończył z wyróżnieniem. W 1913 r. został zastępcą komendanta okręgu Związku Strzeleckiego w Rzeszowie.
Po wybuchu I wojny światowej Lis-Kula na czele rzeszowskiej kompanii strzelców przybył do Krakowa, gdzie formowały się Legiony. Pierwsze walki, jako dowódca kompanii w grupie dowodzonej przez Mieczysława Trojanowskiego stoczył po Kielcami.
Nie mając jeszcze 18 lat, w październiku 1914 r., został podporucznikiem. Walczył m.in. pod Krzywopłotami, Jastkowem, Kamionką, Kostiuchnówką i Kuklą. Miał opinię zdolnego i energicznego dowódcy; mimo młodego wieku szybko zdobywał zaufanie podwładnych. Potrafił też znaleźć czas i przygotować się do egzaminu dojrzałości - maturę zdał w 1915 r. w Wadowicach. W grudniu 1916 r. awansował na kapitana i objął dowództwo batalionu.
Po kryzysie przysięgowym w 1917 r., internowaniu Piłsudskiego i rozwiązaniu Legionów, Lis-Kula został zdegradowany do stopnia sierżanta i wcielony do armii austriackiej. Walczył na froncie włoskim; został ciężko ranny w bitwie pod Cordellazzo.
Po rekonwalescencji wrócił do Polski i na początku 1918 r. zaczął działalność w Polskiej Organizacji Wojskowej. Tutaj dał się poznać przede wszystkim jako komendant POW w Kijowie, gdzie budował struktury organizacji.
W grudniu 1918 r. Lis-Kula awansował na stopień majora; brał udział w odsieczy dla zajętego przez Ukraińców Lwowa. Ostatnią bitwę stoczył w nocy z 6 na 7 marca 1919 r. Dowodzony przez niego oddział zdobył Torczyn. Już po zakończeniu walk, w czasie inspekcji zajętego miasta, Lis-Kula został ciężko ranny. O szóstej rano, 7 marca, umarł z upływu krwi.
Trumnę z jego ciałem przewieziono do Warszawy. Tam 13 marca po żałobnej mszy św. w kościele garnizonowym na Placu Saskim odbyła się wielka manifestacja patriotyczna. Na trumnie awansowanego pośmiertnie do stopnia pułkownika Lisa-Kuli był wieniec z napisem "Memu dzielnemu chłopcu - Józef Piłsudski". Jeszcze tego samego dnia trumna wyruszyła do Rzeszowa, gdzie 16 marca 1919 r. odbył się pogrzeb. W rodzinnym mieście Lisa-Kulę żegnały wielotysięczne tłumy.
Odsłonięty w 1932 r. w Rzeszowie pomnik Lisa-Kuli w 1940 r. zniszczyli Niemcy. Pamięć o nim była skutecznie wymazywana w okresie PRL. Pomnik odbudowano w latach 90. ubiegłego wieku.(PAP)
Autorzy: Agnieszka Pipała, Grzegorz Janikowski
api/ gj/ pat/