Rzeszów/ Śledztwo ws. śmierci 32-letniej kobiety z Dębicy na końcowym etapie
Postępowanie w sprawie narażenia Justyny K. na niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu przez ratowników medycznych oraz personel SOR Szpitala Powiatowego w Dębicy, wskutek czego doszło do nieumyślnego spowodowania jej śmierci, prowadzi Prokuratura Regionalna w Rzeszowie, która w lutym br. przejęła sprawę z prokuratury w Dębicy.
Jak poinformowała w piątek PAP rzeczniczka Prokuratury Regionalnej w Rzeszowie prok. Hanna Biernat-Łożańska, "prokurator prowadzący śledztwo przeprowadził w zasadzie wszystkie istotne do wykonania w śledztwie czynności".
W zgromadzonym materiale dowodowym znalazła się m.in.: dokumentacja medyczna ze szpitala w Dębicy i z Sędziszowa Małopolskiego, gdzie zmarła kobieta; nagrania z monitoringów z obu szpitali; zeznania świadków, w tym męża kobiety i personelu medycznego, który udzielał pomocy kobiecie.
Prokurator otrzymał także opinię biegłego patomorfologa po przeprowadzonej sekcji zwłok, jednak ze względu na ważny interes prywatny oraz tajemnicę śledztwa, prokuratura nie ujawnia wniosków tej opinii, które wskazują na przyczynę zgonu kobiety.
Prok. Biernat-Łożańska zapytana przez PAP o pojawiające się wcześniej w mediach informacje, że przyczyną śmierci Justyny K. był zawał serca, odpowiedziała, że nie potwierdza tych informacji.
"W najbliższym czasie zostanie podjęta decyzja w przedmiocie wyboru specjalistycznej instytucji medycznej, celem powołania jej ekspertów do opiniowania w niniejszej sprawie" - przekazała prokurator.
Wymieniła, że będą to: biegły kardiolog, biegły z zakresu ratownictwa medycznego oraz biegły internista.
"Wnioski uzyskanej przez prokuratora kompleksowej opinii biegłych lekarzy będą warunkowały dalszy tok postępowania" – zaznaczyła.
Chodzi o sprawę śmierci 32-letniej Justyny K., którą szeroko opisywały media w kraju, ale jako pierwsze nagłośniły ją rzeszowskie Nowiny. Jak podawały, 24 stycznia br. po południu 32-latka źle się poczuła: miała duszności i odczuwała ból w klatce piersiowej, skarżyła się też na problemy ze wzrokiem.
Wezwani przez męża ratownicy medyczni wykonali badania, m.in. EKG, które wykazało zmiany w pracy serca. Ratownicy zostali też poinformowani przez męża kobiety, że może ona być obciążona zespołem Marfana, należącym do chorób tkanki łącznej i powodującym m.in. tętniaki.
Jak podawały media, Justyna K. została przewieziona na SOR w Dębicy. Tam przeszła liczne badania, m.in. o godz. 21.15 wykonano u niej tomografię komputerową, która wykazała, że ma tętniaka rozwarstwiającego tętnicę główną i zdecydowano, że konieczna jest operacja. Pacjentka miała zostać przewieziona do szpitala specjalistycznego w Rzeszowie, ale transport wyruszył dopiero kilka minut po północy.
W drodze, w karetce, doszło u kobiety do zatrzymania akcji serca. Ratownikowi udało się przywrócić ją do życia, ale zdecydowano się jechać na SOR do bliższego Sędziszowa Małopolskiego. Tam jednak, mimo prób ratowania jej życia, kobieta zmarła o godz. 1.15.
Następnego dnia rodzina zawiadomiła prokuraturę w Dębicy o możliwości popełnienia przestępstwa wskazując na niedopełnienie obowiązków i szereg zaniedbań medycznych. Prokuratura Rejonowa w Dębicy wszczęła śledztwo w sprawie narażenia Justyny K. na niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu przez ratowników medycznych oraz personel SOR Szpitala Powiatowego w Dębicy, wskutek czego doszło do nieumyślnego spowodowania jej śmierci.
W wydanym wówczas oświadczeniu dyrekcja szpitala napisała, że śmierć młodej kobiety, żony i matki jest niewyobrażalną tragedią i złożyła wyrazy współczucia rodzinie zmarłej. Zapewniła też, że szpital w celu wyjaśnienia przyczyn i okoliczności zgonu w pełni współpracuje z organami ścigania, które badają sprawę, zaś w samej lecznicy został powołany specjalny zespół, który ma ustalić, czy sposób udzielania świadczeń zdrowotnych był zgodny z zasadami sztuki lekarskiej i obowiązującymi procedurami medycznymi.
"Nie mogąc ujawnić szczegółów związanych ze stanem zdrowia pacjentki, możemy jedynie wskazać, że z ustaleń zespołu wynika, iż pacjentka została przyjęta do SOR z zachowaniem procedur postępowania i przez cały czas pobytu w oddziale miała wykonywane badania diagnostyczne oraz była leczona adekwatnie do zgłaszanych przez chorą dolegliwości" – czytamy w oświadczeniu.
Szpital zaapelował o powstrzymanie się od niesprawiedliwych osądów do czasu przekazania opinii publicznej ustaleń prokuratury. (PAP)
Autorka: Agnieszka Pipała
api/ jann/