Zakończył się protest rolników w Medyce
Protest rozpoczął się w czwartek ok. godz. 10. Ok. 100 rolników przechodziło przez przejście dla pieszych. Co chwilę przepuszczali jednak samochody, które zmierzały do przejścia granicznego z Ukraina w Medyce. Protest był legalny i został wcześniej zgłoszony do odpowiednich służb.
Jak powiedział PAP organizator protestu Roman Kondrów, rolnicy chcieli zwrócić uwagę na trudną sytuację na rynku zbóż.
Podkreślił, że protest nie był skierowany przeciwko Ukrainie. "Wielu obecnych tu rolników pomagało Ukraińcom i nadal pomaga. Rozumiemy, jaka jest sytuacja w tym kraju, że trwa tam wojna. Ale musimy zwrócić uwagę też na naszą sytuację, bo pójdziemy z torbami" – powiedział Kondrów.
Jego zdaniem, zapowiedzi polityków, że zboże z Ukrainy miało być tylko transportowane przez nasz kraj okazały się kłamstwem.
"Minister (rolnictwa Henryk) Kowalczyk mówił, że to zboże będzie trafiać do Afryki. To, dlaczego wszystkie silosy w okolicy są pełne. Nikt nie chce kupować zboża od polskich rolników. W dodatku ceny spadły, w porównaniu do lata, teraz cena tony pszenicy jest mniejsza o ok. 500 zł" – powiedział Kondrów.
Jak zapewnił rolnik, protest przebiegał bardzo spokojnie i nie było żadnych incydentów. "Jesteśmy bardzo zadowoleni, że udało nam się w spokojny sposób zwrócić uwagę na naszą sytuację" – dodał.
W regionie w czwartek odbył się też drugi protest rolników, którzy w kolumnie ok. 300 pojazdów osobowych poruszali się autostradą A4 od Korczowej do węzła Przemyśl.
Jak zapewniła PAP policja, ten protest również przebiegał spokojnie.
Rolnicy zapowiedzieli, że w piątek będą protestować w Korczowej, niedaleko przejścia granicznego z Ukrainą.
W miniony wtorek w rozmowie z pap.pl minister rolnictwa Henryk Kowalczyk powiedział, że "wyolbrzymiamy znaczenie zboża eksportowanego z Ukrainy". "Ono rzeczywiście rodzi problemy przy granicy, ale na zachodzie Polski to już ceny światowe wpływają na ceny na rynku" – przyznał.
"Patrzymy na giełdę MATIF, czy giełdę w Chicago, które są wzornikiem cen zbóż i wszyscy się do tego dostosowują. Nawet gdybyśmy całkowicie zamknęli granicę z Ukrainą, to ten problem nie zostanie rozwiązany, jeśli nie wzrośnie cena na rynkach światowych" – dodał Kowalczyk.
Jak zaznaczył, niskie ceny zbóż wpływają na spowolnienie dynamiki eksportu zboża z uwagi na brak opłacalności.
"Wielu skupujących kupiło zboże w czasie żniw, np. pszenicę w cenie ok. 1400-1500 zł za tonę. Teraz na giełdach światowych ta cena wynosi 1300 zł. Do tego koszty eksportu do portu powodują, że firmy musiałyby ponieść stratę w momencie sprzedaży" - powiedział Kowalczyk. (PAP)
Autor: Wojciech Huk
huk/ jann/